Jak się przygotować do castingu? Czyli jak osiągnąć należyty stan higieniczno sanitarny ;)

9473

Wiele kontrowersji wzbudziło hasło z tytułu posta (jak osiągnąć należyty stan higieniczno sanitarny?), wymienione jako jedno z kryteriów, które musi spełniać modelka. Tymczasem kontrowersje powinno wzbudzać raczej, w jakim stanie modelki potrafią się pojawić na castingu czy w pracy. Nie będę może opisywać ani zamieszczać dokumentacyjnych obrazków, bo a nuż to ktoś czyta przy posiłku. Zacznę od góry.

1. Włosy

Klient i agencja oczekują, że Twoje włosy będą czyste. Owszem, mogło się zdarzyć, że biegniesz prosto z sesji, gdzie ktoś wyczesał Ci koguci grzebień – przeproś za to, uzasadnij, i jakoś przełkną. Ale włosy nieświeże, wytłuszczone, brzydko pachnące po rozpuszczeniu to jest skandal. I tłumaczenie typu, że jesteś prostu z uczelni, jeszcze Cię pogrąża – jeżeli po paru godzinach na zajęciach Twoje włosy wyglądają jak po tygodniu niemycia, co będzie pod koniec wielogodzinnej sesji?

Weź gumkę do kieszeni, ale jeżeli możesz  – przyjdź w rozpuszczonych. Zagniecenia po gumce nie są ozdobą, natomiast pewnie poproszą Cię też o spięcie włosów, czy to do polaroidów, czy na czas wykonywania makijażu. Związywanie włosów stringami, skarpetką, zawiązanym na supeł kondomem pewnie zwróci na Ciebie uwagę, ale czy tak chcesz być zapamiętana? Nieestetyczny odrost  to też dla Ciebie punkt karny. Ale nie rób koloryzacji sama w domu, jeżeli nie masz mega doświadczenia i nie jesteś pewna rezultatu. Wystrzegaj się też przypadkowych salonów fryzjerskich.  Zniszczone włosy to problem większości modelek, zrób wszystko, żeby go nie mieć. 100 zł oszczędzone na fryzjerze, zabiegu regeneracyjnym, lepszej farbie może kosztować Cie utratę kontraktu za kilka tysięcy.

2. Brwi

Modne są naturalne, szerokie. Wyskubane są absolutnie passe. To wszyscy wiemy. Ale nie walcz jak pojebana o każdego włoska, drapiąc do krwi wizażystkę z pęsetą, która chce pozbawić Cię pojedynczego wyrostka na środku czoła! ‘Gęste brwi’ to nie oznacza jedna gęsta brew. Ani gobelin zarastający całą powiekę od łuku brwiowego do linii rzęs, tak, że nie ma gdzie położyć cienia do powiek. Zwłaszcza, jeżeli rywalizujesz nie o pokazy w London Fashion Week, tylko o kalendarz dla producenta worków na śmieci. Zadbaj, żeby nikt nie musiał traktować Cię pęsetą albo domalowywać brwi po łysym. Może być wsiurem bez pojęcia, i zrobić Ci krzywdę. Lepiej, żebyś przychodziła już z idealnymi brwiami. Złota zasada – złoty środek.

3. Cera

To wizytówka modelki, od której oczekuje się, żeby miała zajebistą skórę. To mniej roboty dla wszystkich – makijażystów, fotografa, retuszera. Jasne, że jak ma się 14 lat, to czasem coś wyskoczy. Ale od tego jest dobry dermatolog – nie taki, co wszystkim zapisuje ten sam antybiotyk, albo zawsze zaleca wysuszający tonik z siarką, alkoholem. Dobry dermatolog podejdzie do Ciebie indywidualnie. Zrozumie, że dla modelki nawet kilka pryszczy na czole może oznaczać straconą szansę na kontrakt, i nie machnie lekceważąco ręką, że za parę lat samo przejdzie – tylko zaleci np. najpierw wymaz ze zmiany z antybiogramem i kontrolę diety.

Dygresja: ja walczyłam ze skórą, z różnym skutkiem, przez 20 lat, u wielu dermatologów, rozmaitymi lekami, ze skutkami różnymi. Dopiero wykrycie nietolerancji mleka krowiego i wycofanie z diety jego przetworów, na które wpadł rewelacyjny wrocławski dermatolog (za wino podam namiary) było końcem problemów. Nie prościej zwrócić się od razu na fachowca?

Zadaniem modelki jest zademonstrować, że ma tą cerę bez zarzutu. Jak wpadasz na casting zaklejona kryjącym podkładem, każdy oglądający Cię od razu zakłada, że coś jest nie halo i pewnie każą Ci się zmyć, żeby sprawdzić stan faktyczny. Jeżeli już musisz coś kamuflować – przebarwienia, połysk, naczynka –  zrób to tak, by skóra wyglądała na nagą, niczym nie pokrytą. Może sprawdzić się bardzo delikatny podkład wymieszany z kremem, dobry krem BB w mikroskopijnej ilości i super dobranym odcieniu. A najlepiej, jeżeli nie ma na cerze nic i nadal jest olśniewająca. Piękną, zdrową skóra można się lansować bardziej, niż najdroższym ubraniem. A od modelek, których dniówka za zakup takiego ubrania pozwala, wymaga się więcej, niż od nastolatek w tramwaju.

4. Bielizna

Że cielista, nieodznaczająca się pod ubraniem, z odpinanymi ramiączkami, to wiesz. I nieraz nawet masz taką. Ale że powinna wyglądać na nową, być niesprana, niepowyciągana, czysta to nie wszędzie jest napisane, i nie dla wszystkich jest oczywiste. Nawet nie wiesz, jak łatwo się skompromitować w agencji czy przy kliencie i jaka ta branża jest rozplotkowana. ‘Stanik z siłowni’ jednej modelki zrobił większą karierę niż ona sama.

5. Owłosienie

O ile na głowie bujne mile widziane, gdzie indziej  – już nie. O pachach pamiętasz z grubsza, na nogach i bikini też już nikt się raczej nie kompromituje.
Ale wiesz, że meszek nad górną wargą staje się u niektórych dziewczyny widoczny po nałożeniu pudru? Że mocno owłosione ręce, wyraźny ciemny meszek na brzuchu itd. nie kojarzą się ze świeżością i wypielęgnowaniem? Że 2 dni po goleniu włosy pod pachami zaczynają się odznaczać i zbierają się na nich włókna z zakładanych dzianin?

Pamiętam taką sytuację, że jedna z modelek miała szansę na bardzo poważny i prestiżowy kontrakt ze światową marką wzbudzającą nabożny podziw w świecie mody. Przekazano mi w zaufaniu, że po ujrzeniu polaroidów kandydatki, osoba decyzyjna była zniesmaczona, że modelka jest “jakaś taka brudna, wygląda na niedomytą”. Tymczasem modelka była czyściutka i pachnąca, ale zaprzepaścił jej szanse ciemny meszek na brzuchu i łuszczące się skórki wokół paznokci. Moje wyjaśnienie, że teraz jest faza na “eco”,”row” i “organic”, zatem ten trend reprezentują też modelki, obróciła sytuacje w żart, modelka została zapamiętana, za jakiś czas znów padło zapytanie o polaroidy “organic model”. Ale z uwagą, żeby nie była już “organic”.
Jeżeli już zarabiacie na modelingu, stać Was na dobre ciuchy i torebki, pomyślcie też o laserze depilacyjnym (bo na boga, nie goleniu się żyletką! Golenie żyletką meszków zrobi z Was bardzo szybko goryla!!!)

6. Paznokcie

No mają być naturalne. Ale to nie oznacza ‘jak Bozia dała’, tylko bardzo staranny manicure! w naturalnym kolorze – beż, cielisty, najlepiej półprzeźroczysty lakier, a nie gruba matowa warstwa hybrydy, na którą nic nie da się nałożyć. Białe, matowe szpony z tipsa to NIE JEST naturalny manicure. Chamski french to też nie to, o co chodzi. Nie wspomnę już o karminach, neonach  – skrajności w jedną stronę – czy  (mam nadzieję, że skończyliście już przekąskę) obgryzionych pazurach z pozaciąganymi skórkami, brudnych, połamanych albo z resztkami zrastającego lakieru.

7. Stopy

Wszystko, co o paznokciach powyżej, odnosi się też do stóp. Nawet takie zajebiste modelki, które bardzo cenię, tu zaliczają wtopy. Ja wiem, że wiecznie niewygodne buty, za mało czasu i po sesji pada się na ryj i biegnie dalej, że zima. Ale kasując tę czterocyfrową dniówkę (pomijam, ile Wam zostanie po odliczeniu kosztów, podatku, prowizji – klient tego nie wie, wie ile za Was płaci i spodziewa się, że przyjdziecie należycie doinwestowane), naprawdę powinnyście wyglądać jak ucieleśnienie luksusu – szczególnie w oczach pań z firmy klienta, które na waszą gażę za jedną sesję pracują miesiąc i huba na pięcie nie jest tym, czego spodziewają się u swojej gwiazdy.

8. Forma, w jakiej stawiacie się na casting czy do pracy.

I jako ostatni, 8. punkt, to co powinno się pojawić jako pierwsze.
Jeżeli masz chwilowo złą formę – przytyłaś w stosunku do wymiarów na stronie/w kompozytce/podczas ostatniej pracy/castingu; masz spalone i różowe włosy, siniaka pod okiem, albo kulejesz – poinformuj o tym z wyprzedzeniem, i upewnij się, czy nadal jestem mile widziana na castingu/w pracy. Może to bez znaczenia, a może przekreśli Twoje szanse na współpracę w przyszłości i nabawi Cię metki osoby nieprofesjonalnej – nie decyduj sama.

Podobnie, kiedy kaszlesz, gorączkujesz albo podejrzewasz infekcję – może na zdjęciach nie widać, ale możesz kogoś zarazić! Niech osoby, które podejmują takie ryzyko współpracując z Tobą, czynią to świadomie. Być może powiedzą, że i tak masz się stawić, jeżeli czujesz się w miarę OK, bo za późno na znalezienie zastępstwa – ale wtedy to nie Ty ponosisz moralną odpowiedzialność na przykład zarażenie jelitówką fotografa dzień przed realizacją ważnej kampanii, czy ospą bookerki w 3 miesiącu ciąży.

Afiszowanie się ze złym samopoczuciem, rozterkami sercowymi, czy melancholią nie przysporzy Wam sympatii że strony ekipy czy osób decyzyjnych. Lepiej unikać łez, słaniania się po kątach, przysypiania w kucki po kątach (no chyba, że na backstage wszyscy tak robią! :D) i ostentacyjnego ziewania.
Ludzie muszą spędzać z Wami czas w trakcie wykonywania swojej pracy. Niekoniecznie mają ochotę pogrążać się w Waszych problemach i zajmować się psychoterapią, a nie swoją pracą.


Źródło: elementarz dla modelek | fotografia czołówkowa by grymuza@imaga.pl


[one_sixth]
[/one_sixth][five_sixth_last]

Autor tekstu: Magda Majka Lewicka

Była zarówno modelką jak i bookerką w dobrej agencji. Aktualnie realizuje się jako właścicielką firmy Imaga.pl produkującej między innymi sesje zdjęciowe, klipy filmowe i pokazy mody. Prowadzi popularnego bloga elementarzdlamodelek.blogspot.com którego przedruki znajdziecie w Promodels Magazine.[/five_sixth_last]